Sandaczowe Spotkanie z “Garbusem”

Sandaczowe Spotkanie z "Garbusem"

Po kliku niewykorzystanych terminach, nareszcie w poniedziałek 14 października, udało nam się spotkać z inicjatorem wspólnego wędkowania, Jankiem Pisarskim i Arturem Trafalskim współwłaścicielem Sklepu Wędkarskiego "Garbus" z Warszawy. Miejscem zbiórki była stanica wędkarska  na Narwi, poniżej mostu drogowego Legionowo - Serock, skąd wypożyczaliśmy łódki. Natomiast za cel naszych połowów obraliśmy Sandacze. Ze względu na dość wysoką temperaturę wody i powietrza - ok. 12 stopni Celsjusza i stabilne, wysokie ciśnienie postanowiliśmy skupić swoja uwagę na wypłaceniach i około 4 metrowych blatach. Podczas pierwszego napłynięcia w okolicach mostu, okazało się, że był to bardzo dobry plan, już w pierwszych rzutach poczuliśmy przyjemne, sandaczowe pstryknięcia. Niestety,  prawdopodobnie  "wczesna" pora dni - około godziny 7:00, przytępiła nasz refleks i żadnego z brań nie udało nam się zaciąć.


Po blisko godzinnym obławianiu blatów i przepastnych, 10-12 metrowych dołów, nareszcie poczułem długo oczekiwane uderzenie w 10 cm, seledynowego Lunatica i bezwładny ciężar  na wędce. Będąc niemal w stu procentach przekonanym, że to sandacz, nie traciłem czasu na finezyjny hol, tylko szybko i zdecydowanie pompowałem rybę w kierunku podbieraka trzymanego przez Janka. Ku naszemu zdziwieniu pod powierzchnią wody ukazała się wielka paszcza szczupaka, z szeroko rozchylonymi skrzelami. Wówczas nie był to szczyt moich wędkarskich marzeń, jednak z perspektywy czasu wiem, że widok ten pozostanie w mojej pamięci, powodując za każdym razem, uśmiech na mojej twarzy. Pięknie wybarwiony, w doskonałej kondycji i dużej masie jak na swoją długość - 72 cm, szczupak,  długo będzie dodawał  blasku mojej galerii złowionych i wpuszczonych ryb.


Janek długo nie pozwolił mi czekać, na jego rybę. W sandaczowych przynętach gustowały tego dnia również piękne, przeszło 30 centymetrowe okonie, które z upodobaniem co jakiś czas wyciągali moi kompani. Niestety, mi tego dnia nie dopisało już większe szczęście, mogłem jedynie z moimi kolegami cieszyć się co jakiś czas holami niewielkich sandaczy.

Kolejny dzień nad Zegrzem mięliśmy zacząć, również około godziny 7:00 rano, tym razem w nieco zmienionym towarzystwie i składzie na łodziach. Tego dnia dołączył do nas Kamil Piekut, z którym miałem pływać w parze na łódce. Mieliśmy cichy i nie oficjalny plan rywalizacji z Jankiem i Arturem pływających na drugiej łodzi. Pewność siebie, jaką nabrałem pierwszego dnia, szybko została ochłodzona, nie tylko niższą tego dnia  temperaturą, bardzo mglistą pogodą  i spadającym ciśnieniem, ale przede wszystkim tym, że ja z Kamilem nie mając żadnego kontaktu z rybą, obserwowaliśmy pierwsze hole w wykonaniu Artura. W niedługim czasie także Janek miał na swoim koncie pierwszego sumka. Już od początku górowali nad nami dobrą znajomością Zegrza, doskonałym doborem skutecznych przynęt i precyzyjnym napływaniem na miejscówki. Taka sytuacja utrzymywała się przez kilka godzin, mimo bardzo słabych brań tego dnia, chłopaki  co jakiś czas informowali nas o kolejnym okoniu, sumku lub sandaczyku. Ze względu na kończący się Kamilowi czas wolny na wędkowanie, postanowiliśmy spłynąć w okolice mostu, gdzie rankiem było najwięcej brań, a dzień wcześniej złowiłem dorodnego szczupaka.

Szybki napływ i zmiana miejsca po kilku pustych rzutach okazały się trafną decyzją..  po dalekim rzucie Kamila 7 cm Reno Killerem w okolice mostu i kilku obrotach korbką, usłyszałem radosny okrzyk "SIEDZI "!!! Bardzo mocny GUIDE SELECT do 42 g wyginał się jak ultra light, jednak duży zapas mocy tego wędziska nie dawał żadnych szans rybie. Po kilku minutach (ok. 2) rybę mieliśmy tuż pod łodzią, od szczęśliwego widoku okazałego "sandacza" dzieliło nas jedno pewne uniesienie wędki przez Kamila. A tu powtórka mojej sytuacji. naszym oczom ukazało się wielkie cielsko, dostojnego, grubego SZCZUPAKA. Tym razem widok ten dużo bardziej mnie ucieszył, ponieważ sam bym zamienił możliwość złowienia,  powiedzmy 70 cm Sandacza na 90 cm SZCZUPAKA Kamila!!! Ryba ta robiła ogromne wrażenie zajmując w łodzi,  całą wolną przestrzeń pod moimi nogami - piękny widok. Szybka sesja zdjęciowa w obecności Janka, Artura i Roberta, którzy pośpiesznie do nas dopłynęli i okazały szczupak wrócił do wody. Podejrzewam, że było to również powodem dużego zdziwienia wędkarzy obserwujących nas z pobliskiego nabrzeża. Domyślam się, że nie jest to częsty widok na Zegrzu, ale przynajmniej my  mamy na koncie kolejny okaz, któremu zwróciliśmy wolność.   

Sam tego dnia, mogłem jedynie pochwalić się 32 cm okoniem, złowionym w ostatnich minutach naszego wędkowania. Mimo iż, na naszym koncie mieliśmy pięknego szczupaka, to Artur z Jankiem pobili nas na głowę ilością i różnorodnością złowionych tego dnia ryb: kilka 30 cm okoni, sandaczyki i trzy sumki - pokazując klasę samą w sobie.  Doskonała znajomość zbiornika, duża umiejętność typowania odpowiednich miejsc i precyzyjnego na nie napływania, okazały się kluczem do przechytrzenia chimerycznych tego dnia ryb. Sam też się utwierdziłem w przekonaniu, że dzień wcześniej, dużą zasługę w moich wynikach miało doświadczenie Janka - pełniącego rolę "kapitana i sternika" na naszej łodzi.

Mimo, iż dorodne sandacze nie dopisały - sezon dopiero przed nami, dwa dni na Zalewie Zegrzyńskim z całą pewnością możemy zaliczyć do niezwykle  udanych pod względem wędkarskim jak i towarzyskim, głównie za sprawą profesjonalnego przewodnictwa w wykonaniu Janka i Artura, za co serdecznie im dziękuję. Dużą lekcją była również obserwacja chłopaków podczas łowienia, mogłem podejrzeć jak prowadzą przynęty i jakich używają do łowienia sandaczy - bezcenne. Część osób wybierających się po raz pierwszy nad Zegrze, może zasięgnąć informacji na jego temat, ryb i sprawdzonych  przynęt w sklepie "Garbus", gdzie na co dzień można spotkać Artura - jeżeli właśnie nie spędza czasu na łodzi.
Zalew Zegrzyński jest chyba najciekawszym łowiskiem/jeziorem tego typu na Mazowszu, mającym ogromny potencjał jak i skrywającym w swych wodach niejeden medalowy okaz, nie przesadzę mówiąc nawet o rekordach  Polski.   Warto poświęcić trochę czasu tej wodzie, bo z pewnością może spotkać nas miła niespodzianka. 

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.