Zimowe Trocie 2013
Tegoroczny wyjazd zaplanowaliśmy nad Redę. Wszystko zostało przygotowane pod kątem tej rzeki, jeszcze w nocy przed wyjazdem w rozmowie telefonicznej ze znajomym z okolic Redy, starałem się uzyskać jak najwięcej informacji gdzie należy wędkować i jakich przynęt używać. Pełni optymizmu wyruszyliśmy następnego dnia na spotkanie z upragnioną Trocią, a może i Łosiem. W planach mieliśmy krótki przystanek w zaprzyjaźnionym Salonie Wędkarskim "Sawka" w Elblągu, gdzie chcieliśmy dokupić kilka niezbędnych rzeczy i oczywiście uzyskać najświeższe informacji z nad wody. Okazało się, że owszem Reda w tym roku na tle innych rzek wypada bardzo dobrze jeżeli chodzi o ilość złowionych Troci, jednak i tak pozostaje w tyle w porównaniu z mniej znaną rzeką Wierzycą (lewym dopływem dolnej Wisły).
Bogatsi o nowy sprzęt i przede wszystkim bezcenną wiedzę wyruszyliśmy w kierunku kolejnego przystanku, którym miał być kolejny sklep wędkarski "RED" w Wejherowie, tam mieliśmy zakupić zezwolenia na wędkowanie na rzekach górskich. Tak jak w Elblągu tak i tu oczywiście większość czasu spędziliśmy na rozmowie o wynikach wędkarskich i najskuteczniejszych przynętach. I tu ku naszemu zaskoczeniu okazało się ponownie, że najlepiej w tym roku wypada rzeka Wierzyca, a najskuteczniejszą przynętą są znane choć niepozornie wyglądające "patyczaki" lub woblery imitujące pstrąga (rzecz oczywista, w końcu w tych rzekach jest dużo tych ryb). Lekko zaniepokojeni, że nasze plany w stosunku do Redy mogą okazać się nietrafione, postanowiliśmy jednak pierwszy dzień spędzić na wędkowaniu właśnie na tej rzece. Następnego dnia o godzinie 8:00 rano byliśmy już gotowi do wykonania pierwszych rzutów, ale w miejscu polecanym przez mojego znajomego, czyli w okolicy śluzy i kolektorów wylotowych z hodowli pstrągów w miejscowości Reda wszystkie miejsca były już zajęte.
Wiedziałem, że w sobotę lub niedzielę hordy wędkarzy przemierzają brzegi Trociowych rzek, ale my celowo wybraliśmy środek tygodnia aby nie brać udziału w wyścigu do bankowych miejscówek. Muszę przyznać, że widok jaki zastaliśmy osobiście mnie zaniepokoił, ponieważ owszem przyjechałem złowić rybę ale też przede wszystkim odpocząć w względnej samotności, a tu proszę jak w rzecznym markecie. Jednak pełni energii zaczęliśmy obławiać kolejne odcinki Redy. Długo nie musieliśmy czekać na pierwszą rybę tyle, że nie złowioną przez nas. Okazało sie, że pierwszym szczęśliwcem tego dnia był chwilę wcześniej mijający nas wędkarz, który również potwierdził, że najskuteczniejsze są woblery imitujące pstrągi o długości ok. 6 cm. Tego dnia łowiliśmy jeszcze na ostatnim odcinku Redy, na którym można wędkować w okolicach ostatniego mostu, będącego granicą-początkiem rezerwatu "Beka".
Podsumowaniem pierwszego dnia były złowione przez miejscowych wędkarzy trzy ryby, my niestety nie mieliśmy nawet kontaktu z Trocią. Po tak frustrującym dniu podjęliśmy decyzję, że może warto sprawdzić doniesienia o rybodajnej w tym roku Wierzycy, która jak się okazuje jest pod opieką "Spółdzielni Rybołówstwa i Przetwórstwa TROĆ" z Tczewa. Zezwolenia jakie posiadaliśmy mimo, że obejmują górny odcinek Wierzycy to jednak nie dają możliwości łowienia na najlepszym odcinku tej rzeki, będącym pod kontrolą Spółdzielni. Druk do opłacenia takiego zezwolenia można otrzymać w sklepie wędkarskim w miejscowości Gniew. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych opłat, pierwsze kroki skierowaliśmy w kierunku mostu drogowego poniżej tej miejscowości. Jest to około 2 km. odcinek rzeki kończący się ujściem do Wisły. Sama rzeka zaskoczyła nas niezwykle malowniczym położeniem i ukształtowaniem linii brzegowej jak również faktem, że tego dnia każdy z nas miał kontakt z Trocią. Mimo, że nie udało się żadnej wyholować to cały dzień mogliśmy zaliczyć do niezwykle udanych pod kątem wędkarstwa i odpoczynku, biorąc pod uwagę, że byliśmy jedynymi wędkarzami nad rzeką.
Ostatni dzień naszego wyjazdy również spędziliśmy nad Wierzycą, tym razem łowiąc w pobliżu pierwszej śluzy. Okazało się to trafionym wyborem, ponieważ w ciągu pierwszej godziny mieliśmy już na swoim koncie dwie srebrne Trocie, jak się później okazało jedyne jakie zostały złowione tego dnia mimo iż dzień wcześniej padło kilka kompletów. Prawdopodobnym powodem takiej sytuacji było szybko spadające ciśnienie.
Podsumowując nasz wyjazd:
Polecaną i sprawdzoną przynętą były ok. 6 cm patyczaki i woblery imitujące pstrągi w kolorach pomarańczowo-żółtych lub niebiesko-fioletowo-pomarańczowych, ryby najczęściej atakowały bardzo wolno, prowadzone przynęty w wzdłuż porośniętych trawą brzegów lub małych zatoczek gdzie nurt nieco zwalniał, brania następowały w trzech pierwszych rzutach, a najlepszą rzeką w tym roku jak się okazuje z wszelkich doniesień jest Wierzyca w okolicach miejscowości Gniew.
Rzecz najważniejsza: należy zawsze korzystać z wiedzy miejscowych wędkarzy i obserwować na co łowią i w jaki sposób prowadzą przynęty, może okazać się to najkrótszą drogą do naszego sukcesu. Należy również śledzić prognozy pogody, ponieważ w przypadku wiatru od morza lub pogody sztormowej liczba wchodzących Troci i Łososi do rzek radykalnie się zwiększa.
Natomiast bardzo smutną stroną tegorocznego sezonu jest fakt, że większość łowionych ryb to świeżo wstępujące do rzek srebrniaki, co świadczy o tym, iż jesienne ryby (kelty) zostały w dużej mierze zdziesiątkowane przez epidemię wrzodzienicy. Tym bardziej namawiamy do zachowania umiaru w ilości zabieranych ryb.