Co łowi wędkarz w mieście?
Wędkarze żyjący w dużych miastach nie mają łatwego zadania. Często wyrwanie się z wędką i odpoczynek nad większym akwenem graniczy niemal z cudem. Co zatem zrobić, aby rozwijać pasję? Świetnym rozwiązaniem jest wędkowanie w tzw. "kosmosach" - sztucznych basenach zalanych wodą, czy nad rzekami, nad którymi położona jest przecież większość polskich aglomeracji. Radzimy, co i jak łowić w mieście, aby złowić "kosmiczne" ryby.
Plany wędkarzy z dużych miast determinuje zazwyczaj nie tylko liczba obowiązków, ale i liczba miejsc odpowiednich do połowu, których na pierwszy rzut oka najczęściej nie ma zbyt wiele. W konsekwencji pasja hobbystów nierzadko jest odsuwana na dalszy plan. Jest jednak sposób, aby temu zaradzić i móc łowić często, a zarazem skutecznie.
Wędkowanie w mieście to wyzwanie
Wędkowanie w mieście nie musi być gorsze od łowienia nad innymi wodami poza nim. Paradoksalnie może być o wiele bardziej atrakcyjne, ponieważ stanowi nie lada wyzwanie nie tylko dla amatorów. Wpływa na to duża zmienność stanu miejskich wód, spore zróżnicowanie dna i gwar miejski, który może odstraszać ryby. Oczywiście jest rzesza wędkarzy, którym obecność mostów, czy bloków nie przeszkadza, a chwil spędzonych nad rzeką nie zamieniliby na nic innego. - Miejskim wędkarzom polecam łowienie nad rzekami, kanałami rzecznymi, stawami i oczkami wodnymi, które są przez wielu niedoceniane - mówi Remigiusz Kopiej, wędkarz i właściciel sklepu internetowego Corona-Fishing.pl z ręcznie produkowanymi przynętami dla spinningistów. - Nawet krótki tzw. spacer z wędką nad oczkiem w najbardziej betonowym mieście może być powodem odprężenia po ciężkim dniu pracy i okazją do złowienia ryby życia. Mimo że miejskie wody nie uchodzą za najczystsze, a pejzaż nad łowiskiem za niezbyt relaksujący, to ich rybostan bywa również pełnowartościowy, choć nie tak bogaty, jak np. w niezbyt często odwiedzanych zakątkach Warmii i Mazur czy w rejonach podgórskich - Karkonoszach i Bieszczadach - dodaje Remigiusz Kopiej.
Kosmiczna wyprawa nieopodal domu
Miejskie wody oraz ukształtowanie terenu pozwalają cieszyć się amatorom każdej metody łowienia, jednak nawet krótki spacer z wędką wymaga odpowiedniego przygotowania się. Najlepiej zacząć od rozpoznania danego łowiska. W tym celu warto wybadać brzeg, spróbować rozczytać wodę i wymienić się spostrzeżeniami z miejscowymi wędkarzami. Po uzyskaniu wiedzy na temat gospodarza danego akwenu i warunków połowu można rozpocząć łowienie. Najłatwiej zacząć od najbardziej popularnych ryb w miejskich wodach, czyli okoni, płotek i leszczy. Miejsca, w których występują, to wszelkie uskoki głębokości, twarde kawałki dna czy zatopione krzaki. - Wszystkie ryby drapieżne, które zamieszkują miejskie rzeki i stawy, to mówiąc przewrotnie zdecydowanie inne gatunki niż te, które żyją w wodach poza miastem. Ich przyzwyczajenia ukształtowały bowiem specyficzne warunki, w których żyją. W konsekwencji miejskie ryby są nieco bardziej płochliwe, a spore okazy najczęściej obierają sobie zaskakujące stanowiska, bądź miejsca znacznie oddalone od brzegu - mówi Remigiusz Kopiej. - Aby więc złowić "kosmiczne" ryby, należy zastosować unikalne przynęty. Najskuteczniejsze są niestandardowe gumy, wahadłówki, woblerki i obrotówki czy cykady. I nie mam na myśli ich koloru. Chodzi o to aby wykorzystywać w takich miejscach przynęty niezbyt popularne - dodaje Remigiusz Kopiej.
Miejskie wędkowanie jest świetnym rozwiązaniem dla amatorów sportu, którzy nie mogą sobie pozwolić na częste wyjazdy nad naturalne, pięknie położone łowiska. Taka alternatywa pozwala na oddanie się ulubionej pasji i odprężenie po całym dniu pracy. Warto przy tym pamiętać, aby złowione "kosmiczne ryby" wypuszczać z powrotem do ich "kosmicznej wody".
autor: Remigiusz Kopiej