Jesienne Szczupaki z Płytkiej Wody
W ostatnich latach nastąpiło duże przewartościowanie jesiennych temperatur i mimo astronomicznej jesieni towarzyszą nam często letnie temperatury, co także pozostaje nie bez znaczenia dla wodnego ekosystemu. Wymaga to od nas ciągłej analizy i wyzbycia się szablonowych przyzwyczajeń, jeszcze do niedawna aktualnych lecz w danym sezonie nie mających odzwierciedlenia w przyrodzie. Tym samym szukając jesienią szczupaków, staram się często zaglądać na płytkie blaty, górki wypłacenia, gdzie głębokość wody niekiedy nie przekracza siedemdziesięciu centymetrów. Może to w pierwszym momencie wydawać się niedorzeczne, jednak jeżeli kilka razy przekonamy się, że w tak mało książkowych miejscach nadal tętni życie, a na końcu zestawu poczujemy potężne pulsowanie, przekonamy się, że warto zachować otwartość umysłu i stawiać na poprawną interpretację sygnałów, jakie otrzymujemy od samej przyrody, a nie na utarte szablony.
Znaki, sygnały…
Pierwszy raz kiedy jesienią trafiłem na płytki blat, miał miejsce już kilka lat temu. Po całym dniu pływania po głębokich stokach bez zadowalających wyników, tuż przed wieczorem zobaczyłem mewy krążące nad blatem, który przez cały dzień omijałem z nonszalancją. Kilka rzutów później okazało się, że nie tylko ptaki były zainteresowane zgrupowaną tam drobnicą, ale i grube drapieżniki. Od tamtego czasu, widok ptaków krążących nad lustrem wody jest dla mnie sygnałem, aby niezwłocznie tam się skierować. Ponadto kierunek wiatru wpychający drobnicę na określone blaty również powinien być dla nas podpowiedzią, gdzie w danym momencie znajdują się ryby.
Sprawdzone miejsca
Bez względu, czy wymarzonych metrówek będziemy szukać na jeziorach, zaporówkach, czy „przymorskich łowiskach”, wzór rybodajnych miejsc pozostaje bardzo podobny. A mianowicie wszelkiego rodzaju piaszczyste plamy wśród podwodnych łąk obumierającej roślinności, gdzie głębokość wody nie przekracza nawet 40-60cm, stają się doskonałym miejscem do przeprowadzenia przez szczupaki ataku na nasze przynęty. Można odnieść wrażenie, że drapieżniki kamuflując się na tle brunatnej roślinności stają się niewidocznymi nie tylko dla wędkarzy ale i przyszłych ofiar. Tak dogodne stanowiska pozwalają im obserwować wszystko, co dzieje się na odkrytej i pozbawianej wszelkich roślinnych przeszkód stołówce. Podobny szablon możemy nałożyć na przybrzeżny pas wodnej roślinności kończącej się już niewielkim przegłębieniem, odcinającym jeziorową łąkę od piaszczystej części zbiornika. Takie miejsca również często potrafią obdarzyć dorodnymi szczupakami.
Do wszystkiego trzeba mieć dystans
Myśląc o skutecznym podejściu dorodnych ryb na płytkiej wodzie, zwłaszcza gdy robimy to z łodzi, musimy bezwzględnie postawić na umiejętności rzutowe i siłę mięśni. Jednym słowem odległość naszej łodzi od potencjalnego stanowiska szczupaków powinna być niemal na 120% możliwości rzutowych, jednym słowem: im dalej, tym lepiej. Drapieżniki po całym sezonie, a tym bardziej na czystych łowiskach stają się bardzo ostrożne i nieufne. Dlatego tez wszelkie hałasy lub cienie rzucane przez nas na lustro wody, mogą przekreślić nasze szanse na złowienie grubych ryb. W takich okolicznościach brania, statystycznie najczęściej następują na maksymalnej długości rzutu, już po pierwszych obrotach korbką. Tym samym bardzo istotne jest nie tylko nasze stanowisko, odległość rzutu, ale i sprzęt jakiego używamy...
Długość jest jednak ważna…
Mimo wszechobecnej tendencji sięgania po krótkie blanki bez względu, czy łowimy z łodzi, czy z brzegu czemu sam optuję, akurat w przypadku łowienia szczupaków na bardzo płytkich blatach, będę zachęcał do używania wędek w granicach 2,70m! Na maksymalnej odległości rzutu, bardzo płytkiej wodzie i dość ciężkich przynętach, wysoko podniesiona wędka o podanej długości, pozwoli poprowadzić gumę w półwodny zaraz po wpadnięciu do niej. Tym bardziej, że rzut powinien być tak wykonany, aby przynęta znalazła się nad pasem roślin i dopiero stamtąd powędrowała w kierunku piaszczysto-żwirowej łachy, wyciągając szczupaki z ukrycia. Takie okoliczności sprzyjają zaczepianiu o resztki roślin, paląc nasz rzut w momencie, gdy powinno nastąpić branie. Dzięki szybkiemu zamknięciu kabłąka zaraz po kontakcie przynęty z wodą i skierowaniu długiej wędki pod kątem 60-70 stopni unikniemy zaczepów i optymalnie poprowadzimy nasz zestaw. Przy tak skrajnie wysoko trzymanej wędce musimy pamiętać o mega silnym zacięciu, niekiedy wzmocnionym odchyleniem całego ciała do tyłu. Oprócz samej długości blanku ważna w takiej sytuacji będzie jego moc pozwalająca na odległości kilkudziesięciu metrów wbić gruby hak w twardy pysk dużego szczupaka. Bez wątpienia do takich zadań najlepsze będą szybkie wędki o szczytowej akcji i górnym c.w. około 60-70g lub więcej, wszystko zależy od producenta i samego blanku.
Nie bójmy się zamoczyć kija w wodzie
Gdy już uda nam się przekonać wymarzonego kloca do brania i skutecznie go zaciąć pamiętajmy, że to dopiero początek naszej walki o wygraną w przeciąganiu lin. Niestety szczupaki mają w zwyczaju popisywać się efektywnymi świecami, często dającymi im wolność, tym bardziej sprzyja im płytka woda. Tym samym, aby jak najbardziej ograniczyć ich zapędy, zaraz po zacięciu możliwie płynnie, bez luzowania plecionki, starajmy się opuścić szczytówkę wędki w kierunku wody, a w przypadku, gdy szczupak będzie szykował się do skoku, zanurzmy ją możliwie głęboko, aby uniemożliwić mu wykonanie świecy. Takie sytuacje mogą zdarzyć się wielokrotnie w czasie holu jak i na samym jego finale, gdy wydaje się, że ryba jest gotowa do podebrania, a jej się nagle przypomina, że ma w zanadrzu jeszcze kilka piruetów. Oprócz samych wyskoków, szczupaki tuż przy burcie przypominają sobie często, że jednak wolą płynąć w przeciwną stronę. Na wypadek takich okoliczności zawsze warto wcześniej nieco rozkręcić hamulec i pozostawić optymalną długość plecionki, równą długości wędki, co pozwoli podebrać rybę, a w skrajnych sytuacjach zamortyzuje odjazdy szczupaków. Wystrzegajmy się kończenia holu na tak zwanym „krótkim dyszlu”.
Grubość plecionki, a odległość rzutu
W podkreślanej przeze mnie istotnej rzeczy, jakim jest duża odległość rzutu, chyba ważniejszą rolę niż nasz predyspozycje rzutowe i sprężystość blanku, odgrywa średnica, gładkość i jakość plecionki. Pamiętajmy, że wszystko zależy od producent, a tym samym poszczególnych modeli linek, niemniej uważam, że średnica około 0,18mm (przy droższych plecionkach) zapewni optymalny stosunek odległości rzutu do wytrzymałości. Jak sama średnica plecionki odgrywa ważną rolę, tak jej kolor może pozostać kwestią gustu. Sam jednak do połowu drapieżników w większości przypadków używam jaskrawych seledynów, które pozwalają dużo lepiej oceniać miejsce, gdzie znajduje się plecionka, niż jej ciemnozielone odpowiedniki, co dla mnie jest najważniejszym argumentem przemawiającym za ich wyborem.
Duża ryba, duży kotlet
No i pojawiły się pierwszy oznaki oburzenia… absolutnie nie chodzi o kulinarną stronę wędkarstwa, tylko o określenie jakiego, wraz z Konradem, używamy w stosunku do grubych przynęt, mieszczących się w granicach 20-25cm lub dłuższych. Bo właśnie po takie powinniśmy sięgać myśląc o łowieniu jesiennych szczupaków. Skuteczna przynęta powinna charakteryzować się dużą łownością… a na poważnie, powinna być wykonana z miękkiego, mięsistego i wytrzymałego silikonu, pozwalającego na nadanie jej wyrazistej pracy nawet przy bardzo wolnym prowadzeniu i będącego możliwie długo odpornym na zniszczenie przez ataki szczupaków. Za pracę przynęty odpowiedzialna będzie również sama paletka ogonowa, lecz nie tylko jej kształt wpłynie na kusząca pracę wabika, ale także jej kolor. Na wielu łowiskach dużą popularnością wśród szczupaków cieszą się przynęty zakończone czerwonym, pomarańczowym lub fioletowym ogonem.
Zaczynając charakterystykę przynęt od strony... ogona, nie można zapomnieć o ich całości, a bardziej ogólnej kolorystyce. Wszystko jednak będzie zależało od typu łowiska, koloru wody i dominującego pokarmu na jakim żerują szczupaki. Jednak zaczynając od początku, czyli kolorów, na czystych wodach również ryby będą miały jasne kolory, tym samym skuteczne okażą się przynęty w odcieniach oliwki lub perły połączonej z szarościami, lub odcieniami niebieskiego. Zupełnie po inną kolorystykę przynęt sięgniemy na wodzie brunatnej, gdzie będą dominowały brązy, czernie, pomarańcze z domieszką brokatu. Dużo łatwiej będzie dobrać rodzaj gumy na łowisku, gdzie dominują ściśle określone gatunki ryb na jakich żerują największe drapieżniki. Mogą to być np. płocie, okonie lub inny białoryb wówczas wystarczy sięgnąć po imitację takowego pożywienia, aby wpasować się w gust szczupaków. Nie możemy w każdym powyższym przypadku zapominać o skrajnościach kolorystycznych, niczym nie przypominających naturalnego pokarmu, co często bywa jedyną droga do sukcesu.
Odpowiednie zbrojenie przynęt
Ogromny pływ na prezentację przynęty oraz samo zacięcie w czasie brania ma rodzaj zbrojenia lub dozbrajania gum. W przypadku 20-30cm modeli sama waga przynęty wystarczy aby posłać ją na odpowiednią odległość, tym samym główka jigowa posłuży nam jedynie jako pomocniczy hak oraz punkt mocowania dozbrojek. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku akcesoriów do zbrojenia dużych gum, jak: ołowiane wkręty zmieniające środek ciężkości przynęty, umożliwiające wolną, poziomą i lusterkującą pracę w czasie opadu, metalowe wkręty służące jedynie jako punkt zaczepienia mocnych dozbrojek składających się z dwóch kotwic. Tak zbrojone gumy zapewnią odpowiednią prace na płytkiej wodzie oraz pewne zacięcie ryby bez względu w jakim miejscu zaatakują przynętę oraz zmniejszą ilość spadów w czasie holu.
Decydując się na klasyczne zbrojenie główkami jigowymi i pojedyńczą dozbrojką w pierwszej kolejności pamiętajmy, aby na agrafkę naszego przyponu (tytanowego lub fluorocarbonowego) nałożyć dozbrojkę, a następnie główkę. Pozwoli to w skrajnych przypadkach zmniejszyć szansę na wypięcie się dozbrojki z agrafki w czasie szaleńczych wybryków szczupaków. Bardzo ważne jest również umiejscowienie dodatkowej kotwicy w korpusie przynęty. Łowiąc na bardzo płytkiej wodzie unikajmy zbrojenia od strony brzucha, gdzie szczupaki raczej nie zaatakują, a my tylko będziemy częściej zaczepiać o rośliny lub inne zaczepy. Dozbrojkę po prostu wbijmy w jeden z boków gumy. Po nieudanych zacięciach, spadach lub holach na haku główki umieszczajmy dodatkową kotwicę w miejscu, gdzie ryby najczęściej atakują gumę, świadczyć będą o tym, np: nacięcia na przynęcie. Często ma to miejsce w trzech miejscach: część ogonowa, środek i okolice główki jigowej, tam należy wpiąć dozbroję. Pamiętajmy jednak, aby nie robić tego zbyt głęboko i mocno, ponieważ przez to też ryby mogą się nie zacinać lub spadać przez niepewne wcięcie. Kolejną ważną rzeczą w przypadku zbrojenia przynęt w części ogonowej, jest tak dobrać długość dozbrojki, aby nie zakłócała pracy ogonowej. Lepiej pozostawić większy luz niż zamocować ją na sztywno.
Sposób prezentacji
Można powiedzieć, że na bardzo płytkiej wodzie, przy stosunkowo dużej wadze własnej przynęt nie mamy zbyt wiele możliwości animacji. Każda kreatywność jest jednak mile widziana od robienia przerw w zwijaniu, aby guma powoli opadała do dna – jeżeli tylko warunki na to pozwolą, przez szybsze i wolniejsze zwijanie do najbardziej przeze mnie preferowanego na bardzo płytkiej wodzie, kierowania przynęty wyjątkowo ku górze. Można to robić przez delikatne lecz energiczne podbicie z samego nadgarstka w czasie jednostajnego zwijania lub wolnym ruchem całej wędki po skosie ku górze. Ogólnie można powiedzieć, że każde urozmaicenie jednostajnego i wolego zwijania, pozwoli wyróżnić i uatrakcyjnić naszą przynętę.
Przy wciąż zmieniającym się klimacie, pamiętajmy o obserwacji przyrody bardziej niż o wyuczonych schematach, a z całą pewnością jesień oraz płytkie blaty obdarzą wielu z Was grubymi szczupakami czego z całego serca Wam życzę.