Majowy Spinning
Pierwsze dni Maja to bez wątpienia dla większości wędkarzy święto spinningu, na który można "nareszcie" łowić szczupaki i bolenie.
Większą grupę tworzą zwolennicy "klasycznego szczupakowego spinningowania", którzy zasypią wodę sprawdzonymi, niezawodnymi przynętami. Czy aby na pewno, z roku na rok, nasze najskuteczniejsze przynęty nadal będą się sprawdzały? Tym bardziej, że większość z nich nie ma już nic wspólnego z magią nikomu nieznanej, tajemniczej przynęty. Przecież większość z nas łowi na ogólnie dostępne przynęty gumowe, woblery, rzadziej na wahadłówki lub obrotówki. Przez co na wielu zbiornikach mamy do czynienia z "przebłyszczeniem wody", czyli przyzwyczajeniem się ryb do określonego rodzaju przynęty, która w skrajnych przypadkach nawet może je odstraszać. Wielokrotnie nie wystarcza już zmiana koloru, kształtu czy wielkości naszej gumy lub woblera. Należy wówczas sięgać po jak najmniej znane wabiki lub te trochę zapomniane przez wędkarzy. Do tej grupy na pierwszym miejscu zaliczyłby, nieśmiertelne wahadłówki, do których wraca coraz więcej czołowych zawodników na terenie całej Polski, doceniając ich kształt i pracę, skrajnie różną od naturalnie wyglądających i poruszających się przynęt gumowych lub woblerów, decydując o tym, że tylko one są w stanie skusić szczupaki do ataku. Na naszym rynku nie brakuję doskonałych rodzimych produktów, pochodzących z seryjnej produkcji lub spod rąk doświadczonych wędkarzy.
Natomiast spod znaku - "SPINMAD" pochodzą również doskonałe, choć nieco mniej popularne cykady. Przynęty o tyle tajemnicze, co bardzo skuteczne, zwłaszcza w pierwszych dniach po zejściu pośniegowych wód, które pozostawiają po sobie dość spore zmętnienie rzecznej wody. W takich warunkach ponad bodźce wzrokowe, ważniejsze mogą się okazać sygnały hydroakustyczne, oddziaływające na podatne na to szczupaki. Nic lepiej tego nie robi jak właśnie cykada, której pacę można również regulować punktem zaczepiania do naszego zestawu.
Uważam, że w dobie postępu w branży wędkarskiej i dostępności do nowości jakie oferuje nam rynek, może jednak warto się na chwilę zatrzymać i zastanowić, czy używając tych samych przynęt co większość wędkarzy, nadal mamy nad nimi przewagę zmieniając jedynie jej kolor lub wielkość? Na to pytanie zapewne odpowiedzi "udzieliłoby" wiele ryb, niepodatnych na uroki "marketingowych pewniaków". Dlatego i my może powinniśmy sięgnąć po zakurzone w wielu wędkarskich pudełkach, nieśmiertelne w swej skuteczności wahadłówki, lub najmniej popularne cykady. Może się okazać, że za sprawą tych przynęt martwa dla wielu wędkarzy woda, nagle dla nas ożyje. Mam nadzieję, że o ich skuteczności będzie mogło się przekonać wielu z nas.
Jednak bez względy na zastosowaną przynętę, mam również nadzieję, że los każdej złowionej ryby będzie racjonalnie przesądzony. Musimy pamiętać, że tegoroczne opóźnienie wiosennego ciepła przesunęło również naturalny cykl rozrodczy wielu gatunków ryb, które dopiero teraz przystępują do tarła. Dbajmy o naszą wspólną przyszłość i dajmy możliwość przystąpienia do tarła rybom, które nadal są napełnione ikrą lub ociekają mleczem.
Jedna wypuszczona przez nas ryba może dać dużo więcej narybku w niedługiej przyszłość, niż ta która skończy na patelni.