Najlepsza Przynęta Boleniowa 2012
Dzieląc wędkarski czas na łowienie kleni, boleni i sandaczy w kończącym się już 2012 roku, chciałbym tym razem podsumować skuteczność stosowanych przeze mnie przynęt boleniowych.
Do przechytrzenia tej ostrożnej, a zarazem walecznej ryby używałem kilku sprawdzonych modeli woblerów. Najgorzej w mojej ocenie wypadł flagowy produkt "Rapala " pływający model "Original" w kolorze srebra z czarnym lub niebieskim grzbietem. Jego wielkości w stosunku do wagi znacznie skraca zasięg rzutu, natomiast mocna praca i duży opór jaki stawia w wodzie (zwłaszcza przy prowadzeniu pod prąd) ogranicza sposoby prowadzenia przynęty, co wpływa na mniejszą jej skuteczność, a łowienie boleni staje się mało komfortowe. Nieco lepsze wyniki dawał mi, przez wielu wędkarzy stosowany i zachwalany, wobler "Salmo" 7cm tonący model "Thrill" w kolorze OB. Jego waga i praca zupełnie różna od "Rapala" sprawia, że "Thrilla" o skupionym kształcie i sporej wadze można posłać na znaczną odległości, co przy łowieniu boleni może okazać się podstawowym warunkiem, pozwalającym na złowienie upatrzonej ryby. Produkt Salmo charakteryzuje się bardzo ciekawą i naturalną pracą, która nie wpływa na zwiększenie oporów stawianych przez "Thrilla" w wodzie. Daje to możliwość różnorodnego prezentowania przynęty, jednak najskuteczniejszy sposób prezentacji woblera jest dość ciężko uzyskać ...
Pod tym względem, najlepszą moim zdaniem przynętą boleniową, jest tonący wobler "Spirit" Andrzeja Lipińskiego. Kolory tych przynęt, również jak i produktów Salmo, są odwzorowaniem naturalnej kolorystyki uklei, natomiast już kształt w przypadku Spirita jest typowo "ołówkowy" co sprawia, że jego praca jest prawie zerowa, a opory w wodzie niemal niewyczuwalne na wędce. Dzięki temu możemy urozmaicać pracę wabika za pomocą szybkości zwijania lub ruchów samą wędką. Takie cechy sprawiają, że przynęty Andrzeja Lipińskiego możemy poprowadzić , w przeciwieństwie do wcześniej wymienionych wabików, moim zdaniem w najskuteczniejszy sposób.
Szybko prowadzonego woblera staram się utrzymać tuż pod powierzchnią wody, od czasu do czasu ruchem samej wędki powodując łapanie przez Spirita bańki powietrza lub nawet przez jakiś czas płynięcia w "półwody" (na pograniczu wody i powierzchni). Moim zdaniem, nie pozostawiając żadnych wątpliwości, mianem najlepszej przynęty boleniowej mogę określić wobler "Spirit" Andrzeja Lipińskiego. Możliwości jakie on daje (zasięg rzutu, małe opory, naturalna kolorystyka i znikoma praca) sprawiają, że bolenie łowione na rzekach takich jak Wkra, czy dużo większych jak Wisła lub Narew bardzo chętnie ją atakują.
Chciałby również zwrócić uwagę na bardzo ważny szczegół mojego podsumowania. Związany jest on okresem w jakim łowiłem bolenie. Przypadał on na czas letni od czerwca do końca września, a moje ryby zdradzały swą obecność cyklicznymi atakami na płyciznach, przelewach lub rafach.