Odcinki Wkry “NO KILL”

Odcinki Wkry "NO KILL"

Podsumowując swoje teksty, jak również wypowiedzi innych wędkarzy, można zauważyć wiele odniesień do minionych czasów, kiedy we Wkrze pływały duże ławice dorodnych leszczy, brzan czy płoci, kiedy systematycznie łowiono piękne szczupaki i okonie. Wraz z tymi słowami pojawiają się życzenia, oby te czasy jeszcze wróciły... i co dalej.... nic głucha cisza.... Dlatego, też postanowiłem opisać swoje spostrzeżenia i pomysły jak można pomóc  "Wkrze w przywróceniu równowagi" z przed lat. Mam również nadzieję, że moje słowa znajdą odbiorców w osobach upoważnionych do podejmowania odpowiednich decyzji, tak by choć jeden z moich pomysłów mógł się urealnić.

Nie od dziś wiadomo, że jednym z powodów mniejszej ilości ryb we Wkrze, wypłycania i nadmiernego zarastania jest Elektrownia Wodna w Bolęcinie. Skutki działania jej i jej podobnych budowli zostały już opisane  w niejednym artykule i dlatego nie zamierzam rozwijać tego wątku, chcę tylko życzyć Władzom Okręgu i poszczególnych Kół uporu i wytrwałości, w dążeniu do rozwiązania tego problemu, i zapobiegania powstawaniu kolejnych pseudo ekologicznych elektrowni.

Moje pomysły nie odbiegają jednak zbyt daleko od tamy w Bolęcinie, głównie dlatego, że stanowi ona w obecnej postaci, próg nie do przejścia dla ryb wchodzących na tarło do Wkry, lub migrujących w górę rzeki w tym samy celu. Aby mimo wszystko stworzyć im bezpieczne i odpowiednie warunki do rozmnażania, może warto na odcinku od tamy do mostu drogowego w Bolęcinie stworzyć całoroczną strefę ochronną, która zwłaszcza wiosną i późną jesienią chroniłaby ryby przed okaleczaniem i wywoływanym przez to stresem. Pomijam już fakt łowienia ryb dla samego ich mięsa... Przez całoroczną ochronę w tym miejscu, może udałoby się dla kilku gatunków ryb stworzyć odpowiednie warunki do odbycia tu tarła. Takich miejsc poniżej Bolęcina można znaleźć jeszcze kilka: "Grobel" w Sobieskach lub Młyn w Krajęczynie.
Na mniej restrykcyjne ograniczenia, również można wydzielić klika innych miejsc na Wkrze, które mogłyby być objęte statusem odcinków
"NO KILL" lub "OKRESOWYM ZAKAZEM ŁOWIENIA (tarliska)" i myślę tylko o Wkrze od Bolęcina do Jońca. Ten stosunkowo niewielki wycinek rzeki ma duży potencjał nie tylko pod kątem wędkarskim, ale też pod względem tworzenia tarlisk i stref ochronnych dla ryb, których populacja dzięki temu mogłaby zacząć powracać do wspominanych "złotych czasów Wkry". Dodając do tego jeszcze udrożnienie tamy w Bolęcinie, to jestem niemal pewien, że byłaby to tylko kwestia czasu.

logo WKRA 4


Osoby widzące w moich pomysłach tylko i wyłącznie listę zakazów, nie powinny również wypowiadać się w kwestii niskiego pogłowia ryb we Wkrze i pozostałych wodach śródlądowych. Skoro my wędkarze, ludzie nie związani z tym hobby i kłusownicy doprowadziliśmy do takiego stanu naszych wód, to również musimy stanąć na wysokości zadania - zwłaszcza my wędkarze i pomóc przyrodzie powrócić do równowagi znanej z przed lat. Bo przez same pretensje, żale i przeliczanie kwoty składek na ilość rybiego miejsca nie zwiększymy liczby ryb w naszych wodach. Głównie wędkarze zabierający każdą ilość ryb, powinni się zastanowić nad tym, że rzeki lub jeziora, też mają ograniczone możliwości "produkcyjne" i tak samo jak cukierki w pudełku, tak i ryby kiedyś mogą się skończyć. A dla tych, których ambicją jest ciągłe łowienie niemal rekordowych reprezentantów danego  gatunku, jasnym też powinno być, że jeśli cały czas je zabierają, to skąd ma ich przybywać, skoro szybciej są  wyławiani niż czas jaki potrzebują do osiągnięcia takiego wymiaru?!?!?!
W całym tym galimatiasie z pewnością osoby kultywujący sportowy styl wędkarstwa i racjonalnie do niego podchodzący docenią tego typu pomysły, ponieważ wiedzą, że dzięki takim ograniczeniom na przełomie kilku lat będą mogli się cieszyć z łowienia pięknych ryb wielu gatunków.

Kieruję również ogromną prośbę do Władz Okręgów i Kół o wspólne zastanowienie się nad możliwością wprowadzenia tego typu stref na Wkrze, poniżej Tamy w Bolęcinie. W tym całym wędkarskim świecie, najważniejsze powinno być dobro ryb i przyrody, a następnie dopiero powinny być brane pod uwagę oczekiwania wędkarzy chcących mieć jak najmniej ograniczeń. Dziś oni jeszcze nie wiedzą i nie widzą tego, że z dzisiejszych zakazów za kilka lat sami będą się cieszyć wzrostem pogłowia ryb w naszych wodach. Zdając sobie sprawę ze słuszności swych decyzji, nieraz należy podjąć radykalne kroki, nawet wbrew większości przeciwnych temu osób, które może trochę później, ale też to docenią.

Na zmianach skorzysta również region i poszczególne gminy, ponieważ dziś jeszcze słabo doceniana "agroturystyka wędkarska", coraz bardziej się rozwija, a jej boom jest jeszcze przed nami. Chcąc liczyć na napływ wędkarzy i ich pieniędzy, nie można kusić ich "przychylnymi przepisami", tylko jakością łowisk i ilością dorodnych ryb...

Niestety doczekaliśmy takich czasów w wędkarstwie, żeby czegoś oczekiwać, najpierw musimy dać coś od siebie. Pamiętajmy również o tym, iż materiał genetyczny ryb pochodzących z naturalnego tarła, jest bardziej wartościowy i lepiej rokujący o przyszłości danego gatunku, niż ten pochodzący ze sztucznych zarybień.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.