Okonie Lubią Nurt Rzeki
Środek lata, słoneczne dni, wysoka temperatura powietrza, wody oraz prześwietlone łowiska na kilka metrów w kierunku dna, to niezbyt szczęśliwy scenariusz dla miłośników okoni. Wówczas ryby zajmują stanowiska z chłodną i najlepiej natlenioną wodą, co wynika z samej definicji. Jednym z czynników wpływających na temperaturę (głównie na wodach stojących), może być cień padający na wodę. Tym sposobem zacienione miejsca, mniej podatne na promienie słoneczne, dodatkowo chłodzone i natleniana przez falowanie zbiornika, stają się idealnym miejscem dla wszelkiej maści ryb, także drapieżników. Bez wątpienia, w takich okolicznościach dobrze się czują także i okonie. Podobna zasada dotyczy również rzek, gdzie przed promieniami wakacyjnego słońca, garbusy kryją się w spowolnieniach, zatokach osłoniętych przez drzewa, wysokie burty, budowle wodne lub pozostałości po nich.
Wszelkie rodzaje wodnej roślinności, są odpowiednim znakiem dla wędkarzy, że pod ich dodatkową osłoną mogą skrywać się nawet całe ławice pasiastych drapieżników. Jeziorowy lub rzeczny pas przybrzeżnych nenufarów (lilii wodnych), a także dywany włosienicznika rzecznego mogą ułatwić lokalizację potencjalnych miejsc odpoczynku okoni. Zazwyczaj opisywane miejsca nie są zbyt głębokie, różnica w poziomach wynosi od 0,5m do około 2m.
Ze względu na duże prawdopodobieństwo zaczepów, wytypowane miejsca należy obławiać niemal punktowo w wolnych przestrzeniach między roślinami. Bez względu na to, czy będziemy robić to z łodzi, czy z brzegu najlepiej sprawdzą się małe przynęty silikonowe na główkach jigowych, których waga powinna być tak dobrana do głębokości łowiska, aby opad następował szybko, a kontakt przynęty z dnem był wyraźnie odczuwalny (o ile dno ni jest zbyt muliste). Typowo letni, "opadowy expres" jest zdecydowanie lepszym bodźcem dla okoni do ataku, niż leniwa i wolna lewitacji przynęty od powierzchni do dna.
W roli skutecznych wabików idealnie sprawdzą się nieśmiertelne 2-3cm twisterki w kolorach perły, fioletu i herbaty z pieprzem. Z obecnie promowanych przynęt, dużą skutecznością wykazują się 4-8cm jaskółki, przynęty bez własnej pracy lub z minimalnie ogonową, jak Skinny Kick. Przykładowa wielkość staje się często gwarantem brań, nie zawsze małe paprochy są receptą na okonia, wręcz przeciwnie... Dopiero duża przynęta staję się optymalnym bodźcem do ataku. Wariacji prezentacji przynęt jest mnóstwo, niemniej najprostszym, a zarazem niezwykle skutecznym jest podbicie gumki z kołowrotka, przez szybkie, dwa obroty korbką. Posuwając sie dalej w technice podbicia, możemy robić to za pomocą wędki przez dwa, niezbyt mocne lecz pewne, i krótkie podszarpnięcia. W prawidłowym prezentowaniu przynęt okoniowych w opadzie, jednocześnie wyraźnie sygnalizując brania, sprawdzą się lekkie wklejki w przedziale 7-10g lub 10-18g. Dobór mocy wędziska należy uwarunkować głębokością zbiornika, wielkością ryb oraz ciężarem główek jigowych.
Jednka najważniejszym argumentem niech zawsze będzie fakt, iż ryby będziemy łowić wśród roślin lub innych zaczepów, gdzie nie ma miejsca na błędy i finezyjne hole. Akcja musi być zdecydowana i pewna, a do tego nie zawsze nada się obiegowo rekomendowany mega, hiper, super light. W tym miejscu bezwzględnie zalecam, także stosowanie plecionek, dających odpowiedni zapas mocy oraz szybkość przekazywanych sygnałów spod wody, przy natychmiastowej reakcji na branie. Nie należy również bać się stalowych przyponów, np: z przedziału wytrzymałości 2-4kg. W większości przypadków nie mających wpływu na ilość brań, lecz zawsze chroniących od szczupakowej obcinki lub co ważniejsze okolczykowania esoxa.
Słoneczne dni nie zawsze muszą upłynąć na czekaniu na zachód słońca i wówczas aktywację ryb. Bez względy czy będziemy łowić na wodach stojących, czy płynących, zawsze warto zapuścić się w poszukiwaniu okoni w zacienione zatoki, gdzie dodatkowo pod osłoną nenufarów lub gałęzi drzew czekają na potencjalne ofiary.