Sandacz – Potęga Koloru

Sandacz - Potęga Koloru

Kolor, kształt, charakterystyka pracy, wpływające na ilość brań, wszytko to można określić mianem wytworu marketingowej burzy mózgów w międzynarodowych koncernach z branży wędkarskiej. Na samym końcu, z efektami tych pomysłów, musimy borykać się my, wędkarze, przez co różnorodność kolorów oraz kształtów przynęt, przepełnia nasze pudełka.

Z podobnym wyposażeniem jak większość miłośników mętnookich pstryków i ja przystąpiłem do tegorocznego sezonu sandaczowego. Wierząc w moc większości posiadanych i sprawdzonych przynęt zabrałem na łódkę kilka kilogramów  balastu. Ku mojemu zdziwieniu Kamil, zaskakująco powściągliwy w swym wyposażeniu, zabrał jedynie pudełko gum, jakie sprawdziły się w ostatnich miesiącach mienionego sezonu. Długo na pierwszą naukę pokory nie musiałem czekać, naiwnie wierząc, że to ja będę miał nad nim przewagę, już po kilku pierwszych rzutach, Kamil miał pierwsze branie... Skracając monotonną opowieść... kilka godzin łowienia, kilka,  a może nawet i kilkanaście brań, jeden wyholowany sandacz, kilka spadów, to tylko statystyka mojego kolegi, po mojej stronie totalne i przepastne "zero!!!"  Upór tego dnia przypłaciłem zejściem z łodzi o kiju, słysząc za plecami lekko szyderczy śmiech najlepszego kolegi, powtarzającego: "a mogłeś założyć taką samą przynętę". Jednak do końca starałem się udowodnić, że kolor i rodzaj przynęty nie może, aż tak skrajnie decydować o braniach. 


Niemniej okazało się, że tak samo na jesienno-zimowych sandaczach, jak i na rozpoczęciu nowego sezonu, jedynym "słusznym kolorem"  klasycznego kopyta jest jaskrawa czerwień z odcieniem różu. Tak  wyrazisty kolor, po raz kolejny udowodnił, że sandacze preferują skrajności kolorystyczne oraz miękką i zamaszystą pracę miękkich przynęt. Prócz koloru istotny okazał się
 sposób prezentacji, wykorzystujący pracę kopyta uaktywniającą się nawet przy wolnym prowadzeniu. Niezbyt  dynamiczne podbicie z kołowrotka, wolny opad na główce 8g, na 1-1,5m blacie potwierdził aktywność mętnookich drapieżników.

Tak srogi początek sezonu, jakiego nie pamiętam, pokazał iż mój upór był niepotrzebny, niemniej pozwolił namacalnie doświadczyć zasadności stasowania jaskrawych kolorów, już na samym początku sandaczowego okresu, także na bardzo płytkich blatach. Może być to przykładem, iż zawsze należy posiadać w swych pudełkach skrajne kolory przynęt, różniące się od siebie pracą oraz kształtem, jak ma to miejsce w przypadku kopyt i ripperów, co zapewnia nam pomysłowość producentów. Dla wielu są to oczywiste wnioski, jednak ilu z  nas, tak jak ja, ucieka od tak prostych zasad lub o nich zapomina, chcąc na siłę coś udowodnić 😉  Ponadto nie można zapominać, iż sandacze od początku letnich miesięcy, aż do późnej jesieni patrolują rzeczne lub jeziorowe blaty, chętnie tam zaglądając nie tylko w nocy ale i niekiedy w ciągu całego dnia.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.